Kariera polskich zespołów rockowych zwykle przebiega od ambitnych początków do krojonych pod radio i plenerowe koncerty banałów. Hey tymczasem najpierw zawojował listy przebojów (polecamy wydane właśnie reedycje płyt „Fire” i „Ho”), by potem stopniowo wycofywać się na coraz trudniejsze muzyczne terytoria. Ich najnowszy album "Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!" najlepszym tego dowodem. Entuzjastyczne recenzje, deszcz nagród i znakomita sprzedaż płyty świadczą o tym, że nie taka nasza alternatywa niszowa, jak ją malują. |